Tym razem jednak nie jako przedstawiciel medyczny, lecz jako pacjent.
Ta historia może potoczyć się na dwa sposoby.
Jeśli lekarz jest słaby (tak, jak słaby może być sprzedawca), można się spodziewać, że już po kilku chwilach będzie „wiedział”, co sprzedawcy dolega. Szybko też będzie wiedział, co z pewnością „pomoże” mu na jego bolączki. W końcu to jego uniwersalne rozwiązanie, które pomaga „wszystkim”.
Sprzedawca nie będzie przekonany i albo zrezygnuje z rady lekarza i pójdzie do innego, albo da się namówić na leczenie i jego stan się pogorszy.
Jeśli jednak lekarz jest dobry (tak, jak dobry może być sprzedawca), wizyta potoczy się zupełnie inaczej. Lekarz skupi się na rozmowie z pacjentem. Dokładnie wypyta, co, gdzie, jak i od kiedy boli. Dopyta o historię zdrowia i, jeśli trzeba, zleci dodatkowe badania. Wszystko po to, by upewnić się, jaka diagnoza będzie najwłaściwsza. Dopiero wtedy zakomunikuje ją pacjentowi proponując najlepszy, dopasowany do pacjenta sposób leczenia.
Sprzedawca zaufa lekarzowi i zastosuje się do proponowanej terapii. Spodziewane efekty przyjdą i sprzedawca, będąc zadowolonym, w razie potrzeby będzie wracał do tego (a nie innego) lekarza i będzie właśnie jego (a nie innego) polecał swoim krewnym i znajomym.
A Ty do którego lekarza chciał(a)byś pójść?
I jakim jesteś sprzedawcą?
- Zadzwoń (606 356 999) lub napisz (marcin@amrc.pl) i porozmawiajmy, jak mogę pomóc.